Seria protestów przeciwko budowie sieci zapór wodnych na Dunajcu, zainicjowana przez Polski Związek Wędkarzy, wywołała burzliwą dyskusję na temat negatywnego wpływu Małej Energetyki Wodnej (MEW) na środowisko, zwłaszcza na obszary cenne przyrodniczo i chronione w ramach sieci Natura 2000. Niestety, jak to często bywa w polskiej debacie publicznej, podkreślanie wyłącznie negatywnych aspektów tych obiektów doprowadziło do wylania dziecka razem z kąpielą.
Hydroenergetyka to bezpieczna i sprawdzona technologia wytwarzania energii. W Polsce jest to drugie największe pod względem zainstalowanej mocy źródło energii odnawialnej (prawie 1GW) po instalacjach wiatrowych, przy czym w obliczeniach tych nie uwzględnia się wielu MEW-ów nie podłączonych do sieci energetycznej. Podział elektrowni wodnych na duże i małe jest umowny: w Polsce za MEW-y uznaje się instalacje o mocy nieprzekraczającej 5 MW. Podział ten ma jednak kluczowe znaczenie dla rozróżnienia wpływu poszczególnych instalacji na środowisko naturalne.
Potężne zapory wodne – w rodzaju największej w Polsce zapory na Wiśle we Włocławku (160 MW) czy największej na świecie Zapory Trzech Przełomów na rzece Jangcy w Chinach (ponad 20 GW) – bez wątpienia stanowią poważną ingerencję w ekosystem i gigantyczne obciążenie dla środowiska, m.in. jako źródła gazów cieplarnianych (głównie metanu ulatniającego się ze zbiorników). Ponadto ich budowa wiąże się nie tylko z degradacją obszarów cennych przyrodniczo, ale i terenów zabudowanych, a więc także – z przesiedleniami i zmianą stosunków wodnych.
Zjawiska te zasadniczo nie dotyczą MEW-ów (oczywiście konieczne jest przeprowadzenie indywidualnej oceny każdej takiej inwestycji). Uznaje się, że ich wpływ na środowisko jest znikomy i możliwy do zniwelowania dzięki zastosowaniu odpowiednich technologii. Zbiorniki powstające przy małych elektrowniach nie emitują metanu. MEW-y na potrzeby własne zużywają niewielką ilość wytwarzanej energii (od 0,5 do 1%). Spiętrzenia wody, przy prawidłowej wysokości, nie powodują dewastacji ekosystemów i terenów zabudowanych, a wręcz przeciwnie – często przyczyniają się do rozwoju ichtiofauny, spełniają bardzo ważne funkcje retencyjne i przeciwpowodziowe dla okolicznych mieszkańców oraz powstrzymują proces erozji dennej. Ponadto mogą również służyć za źródło wody do nawadniania terenów rolniczych.
Jedynym problemem dla środowiska ze strony tych – rzekomo kontrowersyjnych – instalacji mogą być utrudnienia dla gatunków ryb migrujących. Można je jednak ograniczyć lub wręcz całkowicie wyeliminować przez zastosowanie sztucznych korytarzy migracyjnych (tzw. przepławek), a instalowane obecnie turbiny – tzw. śruby Archimedesa – nie stanowią zagrożenia dla organizmów wodnych.
Zadziwiające jest. że protest w obronie życia zagrożonych ryb wystosowała organizacja zrzeszająca osoby zajmujące się ich hobbystycznym uśmiercaniem. Pomijając jednak ten drobny szczegół, należy podkreślić, że wszelkie inwestycje na obszarach Natura 2000 podlegają szczegółowej analizie pod kątem wymogów środowiskowych. Pomysł zbudowania kilkudziesięciu zapór na Dunajcu rzeczywiście jest absurdalny, ale nie wymagał on inicjowania specjalnej kampanii oczerniającej inwestycje w MEW-y. Bez ingerencji mediów i troski wędkarzy, urzędnicy czuwający nad obszarami sieci Natura 2000 stanęli na wysokości zadania: RDOŚ w Krakowie przyznał pozwolenie na budowę czterech instalacji, które uznał za bezpieczne dla terenów cennych przyrodniczo, ale w przypadku trzech innych – w Mikołajowicach, Pałuszycach i Harklowej – udzielił kategorycznej odmowy.
Niedopuszczalne jest uznawanie każdej inwestycji w MEW-y za szkodliwą dla środowiska, nawet na obszarach naturowych. Niestety, takie opinie formułują nie tylko wędkarze, ale i przedstawiciele znanych organizacji ekologicznych: np. cytowani na portalu ekologia.pl Przemysław Nawrocki i Piotr Nieznański z WWF Polska, którzy oświadczyli, że mała elektrownia wodna zlokalizowana na rzece jest zawsze szkodliwa dla środowiska. Szkoda, że w Polsce, gdzie rozproszone instalacje OZE otrzymują tak niewielkie wsparcie ze strony rządu zorientowanego na energetykę węglową, prywatne inwestycje w MEW-y napotykają na słabo uzasadniony, ale głośny medialnie opór społeczny tak egzotycznych koalicji jak WWF i PZW, w którym wykorzystuje się w niecny sposób normy środowiskowe sieci Natura 2000.
Opracowano na podstawie: